pl en
20 lipca 2015 admin

Na Grunwald!

W tym roku w batalii Grunwaldzkiej – pierwszy raz od początku tej największej w Europie rekonstrukcji historycznej – udział wzięli bartnicy. Przybyliśmy z odmętów Puszczy Przełomskiej, czyli lasów ciągnących się wzdłuż granicy ziem Zakonu Krzyżackiego i Wielkiego Księstwa Litewskiego, aby upraszać zarówno u Wielkiego Mistrza, jak i Wielkiego Księcia, prawo wchodu do Puszczy – zezwolenia na swobodne po niej poruszanie się, o dostęp do swoich barci i łąk śródleśnych zlokalizowanych na tymże pograniczu. To ciekawe, bo nawet mimo ciągłych wojen Litwy z Zakonem Krzyżackim, ludność nadniemeńska, poddani Wielkiego Księcia, z bogactw Puszczy korzystała. W korzystnych dla Krzyżaków traktatach z 1379 r. dla tej ludności zastrzeżone było prawo korzystania z dobrodziejstw Puszczy: do polowań, połowu ryb, zbierania miodu i koszenia traw. Takie uprawnienia nosiły właśnie miano wchodów, rozróżniano wchody bartne i sianożętne. Oba były zastrzeżone dla wybranych rodów chłopskich ze wsi książęcych lub dla dworu książęcego, granice wchodów były ściśle ustalone i podzielone między ludność i dwór. Oczywiście ludność korzystała z nich w zamian za dań na rzecz dworu. Wiemy ze starych kronik, że takie prawa mieli na przykład Bohatyrowicze, Markowicze czy Mickiewicze ze wsi o tych nazwach pod Grodnem. W początkach XVI wieku obrabiali oni barcie nad jeziorem Blizno, posiadając tam łącznie 8 leziw bartnych, a wspomniani w poprzednim poście Łaniewicze, opiekowali się wówczas barciami nad Czarną Hańczą.

Na Grunwald!

Na Grunwald!

W kolejnych traktach z 1398 r., mimo ustalenia granicy na rzece Szeszupie i dalej w linii prostej do Netty, Wielki Książę zyskał zezwolenie na polowania także poza tą granicą, czyli już na ziemiach Zakonu. Natomiast 27 IX 1422 roku, w traktacie nad jeziorem Melno, ustalono ostatecznie przebieg granicy między Wielkim Księstwem a ziemiami Zakonu, która biegła od granicy Mazowsza przy Kamiennym Brodzie na rzece Łek na północ, przez środek Jeziora Rajgrodzkiego, uroczysko Preywysti (Prawdziszki), uroczysko Merunysky (Mieruniszki) do jeziora Dwystytz (Wisztynieckiego). Linia ta, mimo późniejszych zatargów granicznych, przetrwała jako granica Prus i Rzeczpospolitej aż do 1945 roku. Więc od tamtej pory cała Puszcza Przełomska znajdowała się w Wielkim Księstwie. Jak wielką wagę władcy Polski i Litwy przykładali do tych ziem i do możliwości polowań na nich świadczą nie tylko zapisy z traktatów pokojowych z lat: 1422, 1404, 1398 czy 1379, ale także zapisy z kronik Jana Długosza i późniejszych, jak również zapisy o wysiedleniach ludności pojaćwieskiej z terenu Puszczy przez Księcia Witolda czy Kazimierza Jagiellończyka. Ten ostatni, będąc na polowaniu między Biebrzą a Brzozówką, i wykrywszy tam osadę zwaną Dolistowo, polecił ją spalić tak „iżby tam więcej nie była”. Władcy mieli wyłączne prawo do polowania na grubego zwierza: jelenia, łosia i najbardziej cenionego żubra. Wyludnienie tych terenów miało zapewnić im zwierzynę i ograniczyć kłusownictwo. Dopiero w późniejszym czasie, od XVI wieku, zaczęto osiedlać tu ludność służebną spełniającą funkcje straży leśnej. Wcześniej wchody do puszczy mieli zapewnione tylko zaufani wybrańcy – bartnicy. Powstała nam długa dygresja, ale naszą historie warto jest poznawać, bo jest fascynująca i ciągle mało znana. Na Grunwaldzie pojawiliśmy się także po to, aby zagrzewać walczące rycerstwo najprzedniejszym lipcem z Naszej Puszczy.

Złoto Puszczy Augustowskiej "Kasia Jeruszka - Food&Light" www.kasiajeruszka.com https://www.facebook.com/food.and.light

Złoto Puszczy Augustowskiej „Kasia Jeruszka – Food&Light” www.kasiajeruszka.com https://www.facebook.com/food.and.light

Łyżka bartnego miodu potrafi zrobić naprawdę sporo i zjednać niejednego do naszej wspólnej sprawy – promocji tej zapomnianej, bartniczej profesji. I tak, uzbrojony w leziwo i bańkę miodu bartnego, udałem się do Wielkiego Mistrza, prosząc o pozwolenie na wzbogacenie inscenizacji o jeden mały element – siedzących na drzewach bartników, obserwujących z wysokości zmagania rycerstwa – tak jak to opisuje Długosz w swych kronikach.  Tak też się stało, „zawisłem” nad kopiami Wielkiego Mistrza i jego świty, natomiast kolega wspiął się nad oddział osłaniających go łuczników. Może oglądając zdjęcia czy filmy z tegorocznej inscenizacji dojrzycie bartników siedzących na drzewach na swoich ławeczkach?