W ostatnim tygodniu kwietnia w leśnej osadzie Lipiny na granicy Polski i Białorusi spotkali się bartnicy z Polski i Litwy na wspólnych warsztatach bartniczych. Warsztaty zostały zrealizowane przez nasze Bractwo w ramach pilotażowego projektu w zakresie promocji i rozwoju bartnictwa uzyskał dofinansowanie Finnish Heritage Agency. Z każdego Państw z rejonu morza Bałtyckiego wybrano do dofinansowania po 2 projekty z zakresu ochrony niematerialnego dziedzictwa. Bardzo nam miło, że mogliśmy wykorzystać tą szansę do zacieśnienia współpracy z bartnikami z Litwy. Grant w kwocie 3000 EUR został przez nas spożytkowany do zorganizowania Polsko-Litewskich Warsztatów Bartniczych.
Wzięło w nich udział 4 bartników z Litwy i 5 z naszego Bractwa. Podczas 4 dni warsztatów wykonywaliśmy nowe kłody bartne, ćwiczyliśmy posługiwanie się leziwem, szyliśmy liny, dzieliliśmy się naszą wiedzą na temat miodów pitnych a także przygotowywaliśmy barcie i kłody do sezonu rojowego. Zwieńczeniem warsztatów było wspólne wciągnięcie kłody bartnej na drzewo.
Warsztaty rozpoczęły się we czwartek wieczorem, przyjechaliśmy do Lipin gdzie czekali na nas już bartnicy z Litwy: przez różnicę czasu między naszymi krajami przyjechali na godzinę wcześniej. Zaczeliśmy od luźnych rozmów, przedstawienia się i poznania dotychczasowych doświadczeń związanych z Bartnictwem, które w przypadku niektórych było dość imponujące. Romas na przykład, którego sylwetka zdobi okładkę albumu „Ostatni Bartnicy” prof. Krzysztofa Heyke, od prawie 20 lat zajmuje się barciami w Dzukijskim Parku i jako pracownik prowadzi też muzeum poświęcone bartnictwu w miejscowości Merkinie. Romasa poznalismy już wcześniej podczas naszych wizyt na Litwie. Kolejny z uczestników: Algis to lokalny przewodnik i rzemieślnik wykonujący prace w drewnie. Jego dziadek był bartnikiem w Puszczy Dajnawskiej! W rodzinnych pamiątkach zachowane ma drewniane elementy leziwa, narzędzia i inne elementy. A niektóre z drzew bartnych stojących jeszcze na terenie Parku Narodowego należały do jego dziadka. Kolejny Mindugas z synem Kacprem to mieszkaniec jednej z wiosek na terenie parku, Mindugas pracuje na co dzień w Norwegi z niepełnoprawnymi dziećmi a w wolnym czasie buduje dom i gospodarstwo w Puszczy Dajnawskiej. Swoją pierwszą kłodę wykonał samodzielnie. Z naszego bractwa byli Piotr Piłasiewicz i Paweł Kotwica – założyciele Bractwa prowadzący zawodowo miodosytnie w Augustowie, Karol Wrona z wykształcenia leśnik, jeden z pierwszych członków z poza Augustowa, Bartek Molasy – weterynarz specjalizujący się w pszczołach i nasz kowal Paweł Mikucki.
Posiłki przyrządzaliśmy wspólnie dzieląc się na zespoły przygotowujący śniadanie, obiad czy kolacje. Mindugas czwartkową kolacją postawił poprzeczkę naprawdę wysoko. Warsztaty rozpoczęły się w piątek po śniadaniu, wykonywaliśmy razem 6 kłód bartnych. Romas przywiózł swoje narzędzia wzorowane na pdostawie narzędzi dziadka Algisa. Piesznia miała krótszy od naszych około metrowy trzonek zakończony drewnianą kulą w celu łatwiejszego docisku ręką dłuta przy uderzaniu. Po obiedzie udaliśmy się do lasu z linami aby ćwiczyć posługiwanie się leziwem. Kacper pierwszy raz próbował swoich sił w posługiwaniu się leziwem. Szło mu całkiem nieźle bo najskuteczniejszy sposób nauki tej techniki to wspinaczka lustrzana kiedy 2 osoby wspinają się na rosnące obok siebie drzewa i jedna naśladuje kropka w kropkę ruchy drugiej osoby a mieliśmy zarówno wielu doświadczonych wspinaczy jak i łącznie z Litwinami 6 leziw bartnych w jednym miejscu.
Wieczorem zasiedliśmy wszyscy do ogniska opowiadając historie z naszych wyjazdów do Puszczy Nalibockiej czy dzieląc się doświadczeniami. Nad ogniskiem jak zwykle na naszych warsztatach gotował się kociołek z kapustą mięsem i czarną rzepą. Następnego dnia pojechaliśmy po śniadaniu na objazd po barciach, korzystając z okazji że jest nas tyle osób wiele z nich przygotowaliśmy do sezonu. Szczególnie te w drzewach wymagały większego nakładu pracy – po 9-10 latach od ich założenia zaczęły już zarastać, poszerzanie nieznaczne otworu bartnego po tym czasie jest koniecznością. Następnie pojechaliśmy jedną z wykonanych dzień wcześniej kłód zawiesić na drzewie. Wciąganie przebiegło sprawnie a po wciąganiu pieszo z lasu udaliśmy się na rozgrzaną banie nad Czarną Hańczą. Wieczorem po saunie i aktywnym dniu nikt już nie miał siły na dłuższe wieczorne rozmowy ani siedzenie przy ognisku. Ostatniego dnia dokańczaliśmy kłody, przygotowaliśmy jeszcze kilka kłód bartnych do sezonu i zapakowaliśmy naszym Przyjaciołom 3 wykonane kłody na przyczepkę. Niestety, przyczepka złamała się na leśnej drodze rozjeżdżonej przez tiry wywożące drewno i wojsko (obszar przygraniczny). Drogi w okolicach Lipin są w fatalnym stanie od 2021 roku. Kłody tego samego dnia zawieźliśmy do Dzukijskiego Parku naszym transportem, ponieważ było to po drodze dla naszych Miodosytników udających się na Litwę po miód i oskołę.
W końcu maja udajemy się z rewizytą na Litwę, ale to opiszemy już w kolejnym wpisie.