W dniach 25-27.10.2024 odbyły się warsztaty bartnicze w miejscowości Musteika na Litwie organizowane wspólnie przez Bractwo Bartne i Dzukijski Park Narodowy. Warsztaty odbyły się w ramach wspólnego projektu dofinansowanego ze środków Unii Europejskiej z programu INTERREG Polska-Litwa „Bartnictwo – tradycja ponad granicami (PL-LT00145). Jesień to tradycyjny czas organizacji warsztatów przez nasze Bractwo, na których posiadaną wiedzę i umiejętności z zakresu bartnictwa przekazujemy dalej aby zarazić czy raczej zachęcić do podjęcia tej działalności kolejne osoby z Polski i innych krajów. W tym roku zamiast organizować i przygotowywać wszystkie elementy warsztatów jak co roku dla uczestników w Puszczy Augustowskiej pojechaliśmy sami wspomóc działania naszych Litewskich przyjaciół.
Z Polski w Warsztatach brało udział 5 bartników 3 z Augustowa i 2 z innych rejonów Polski. Na miejscu czekała nas grupa 7 osób z Litwy, częściowo już naszych dobrych znajomych z którymi od kilku lat współpracujemy w zakresie bartnictwa. Był między innymi:
Romas – pracownik parku i strażnik tradycji bartnej w Dzukiji,
Algis – lokalny przewodnik, którego dziadek zajmował się bartnictwem i który wrócił do profesji przodków już ponad 20 lat temu.
A także mieszkający od kilku lat w okolicy Laimunas, Mindugas,
Warsztaty przebiegły bardzo sprawnie: przygotowaliśmy do zimy wspólnie z Romasem 3 barcie w sosnach, jedną prawie w całości zarośniętą po 20 latach nieużywania przygotowaliśmy do ponownego zasiedlenia na wiosnę. Kolejnego dnia wspólnie z pozostałymi uczestnikami warsztatów wykonaliśmy 3 nowe kłody bartne i dokończyliśmy 3 rozpoczęte latem, oraz dokonaliśmy remontu dwóch kłód bartnych wiszących w Skansenie w Musteikach. Do tego skopiowaliśmy daszek znaleziony przy jednej z wywróconych starych sosen, zasłaniający niegdyś ogłowiony pień drzewa bartnego. Daszek był wykonany z kawałka dębu przebity sosnowym, żywicznym kołkiem, a pod jego wewnętrzną stroną widniała data jego wykonania: 1889 rok! Według tej konstrukcji wykonaliśmy z powodzeniem daszek zabezpieczający jedną z kłód w Skansenie. Trzeciego dnia poszliśmy na…
…Cmentarz.
Na skraju wsi, na niewielkim leśnym wzgórzu znajduje się malowniczo położony stary cmentarz. Na jednej z tamtejszych sosen powiesiliśmy kłodę bartną. A lokalny arborysta ogłowił kolejną sosnę, już wcześniej przycinaną w celu zapewnienia grubszego pnia do wykonania barci za kilkadziesiąt lat. Barcie na cmentarzach to dość powszechny widok na Białorusi czy Ukrainie, a także na dawnej Litwie. W ludowych wierzeniach miód jest jedynym pokarmem, jaki można zbierać z terenu cmentarzy. Pszczoły są też łącznikami miedzy światem żywych i zmarłych, pozwalającymi im pod postacią pszczoły odwiedzać rodzinne strony bez niepokojenia żywych. Ale nie tylko warsztaty nas w Musteice zachwyciły bo jest to naprawdę…
…Wyjątkowe miejsce.
Dzięki gościnności Inge i Jonasa mogliśmy też zobaczyć bliżej tą malowniczą niedużą wioskę otoczoną lasem i bagnami, gdzie całą zabudowa jest wykonana tradycyjnymi technikami z drewna. Całość robi naprawdę dobre wrażenie, zachwyca konsekwencja z jaką starzy mieszkańcy jak i napływowi chronią i utrwalają tradycyjna zabudowę. Wytrawny obserwator zauważy, że nawet płoty w tej miejscowości czy podłogi we wspólnych baniach wykonane są z rozłupywanych pieńków a nie tartacznych desek Jedyny budynek w całej wsi, który nie pasuje do klimatu i architektury miejscowości to wykonany z cegły typu sylikat budynek Litewskich Lasów Państwowych – zdawało by się instytucji mającej na celu promocje tradycyjnego użytkowania drewna. Po sobotnich warsztatach Inge zabrała nas na…
…Śpiewy.
Duże wrażenie zrobiły na nas śpiewanki, na które mieszkańcy Musteiek regularnie spotykają się raz w tygodniu w budynku a raczej w izbie dawnej szkoły. Jest to nieduży drewniany budynek w centralnej części wsi, w którym niegdyś odbywały się lekcje dla miejscowych dzieci. Część swojego domu na ten cel przeznaczyła jedna z rodzin. Sala służyła jako szkolna do lat 90, obecnie pełni funkcje świetlicy wiejskiej. Usiedliśmy wszyscy przy wielkim stole, co druga lub trzecia osoba otrzymała teksty w języku litewskim i w miarę możliwości próbowaliśmy dołączyć się do śpiewów, rzewnych ludowych pieśni z okresu przełomu października i listopada. Zdawało sie, ze każda kolejna ma coraz to bardziej rozbudowaną i skomplikowaną linię melodyczną, co przy praktycznym braku znajomości języka litewskiego wyłączyło nas szybko z dalszego śpiewania. Przez cały czas z kuchni dochodził zapach świeżo wyjętego z pieca czarnego chleba zwanego na Litwie Bociu. Ah jaka szkoda, że nie dane było nam jego spróbować, ponieważ czekała już rozpalona w drugiej części wsi …
…Czarna Bania.
Wieś podzielona jest na kilka części skupionych wokół wspólnej łaźni (czarnej bani) takich miejsc jest we wsi 4. W sobotę po warsztatach gościliśmy w jednym z nich: to niewielka chatka kryta łupanym gontem wybudowana około 1890 roku i przez ponad 130 lat służąca już mieszkańcom tej części wsi. Jest to sauna bez komina z niewielkimi drzwiami do sieni i kolejnymi do pomieszczenia sauny. Gdzie pod wielką pryzmą kamieni żarzą się resztki drewna. Ściany, siedziska i podłoga pokryte są sadzą, ponieważ ogień w środku pali się bezpośrednio pod pryzmą kamieni przy otwartych drzwiach i oknie. Następnie wietrzy się pomieszczenie i dopiero wchodzi do środka. Wielka pryzma popiołu koło okna sięgającego wysokości podstawy dachu świadczy, ze miejsce jest od dawna i regularnie wykorzystywane. Taka konstrukcja sauny jest nam doskonale znana z okolic Czarnej Hańczy w Puszczy Augustowskiej, choć w naszym rejonie wiele z dawnych czarnych bani zostało przerobione na „białe” aby usprawnić obsługę ruchu turystycznego – przygotowani. Ostatnią mi znaną czarną sauną nad Czarną Hańczą jest ta u Piotra Malczewskiego (https://www.facebook.com/budaruska16/?locale=pl_PL). Gospodarze w tej części wsi mają ustalony grafik: każdy z nich ma obowiązek rozpalić saunę raz na kilka tygodni, zawsze w sobotę. W tym tygodniu była kolej Romasa. Przed nami z sauny korzystała rodzina sąsiada mający 94 lata wraz z synem około 70 lat i wnukiem w wieku około 50 lat. Z Bani zdjęć nie ma, ponieważ wilgoć i sadza uniemożliwiają wykonanie dobrego zdjęcia a dodatkowo, odrobina prywatności w takim miejscu jest jak najbardziej wskazana.
Te warsztaty mimo wytężonej pracy były dla nas odpoczynkiem od codzienności. Niezmiernie nam miło, że na kilka dni mogliśmy zanurzyć się w spokojne życie niewielkiej społeczności na co dzień zamieszkującej Mustejke. Na pewno tu jeszcze wrócimy. A miejsce polecamy serdecznie wszystkim, nie tylko bartnikom.