W czerwcu gościł u nas Ivan Munin z Białorusi, który powoli, acz systematycznie, tworzy gospodarstwo bartne w sercu Puszczy Nalibockiej, około 90 km na zachód od Mińska. Ivan miał być uczestnikiem ostatnich naszych warsztatów, jednak z przyczyn rodzinnych nie mógł wtedy być z nami. Przyjechał w końcu czerwca, aby zobaczyć jak bartnictwo ma się w naszych lasach, jak to się u nas zaczęło i w jaką stronę się rozwija. Bartnictwo jest naszą wspólną tradycją, między praktykami białoruskimi, a tymi znanymi z Kurpi, Białowieży czy Puszczy Augustowskiej nie ma znaczących różnic. W końcu przez wieki stanowiliśmy jeden zwarty obszar Rzeczpospolitej Obojga Narodów. Regulacje ze Statutów Litewskich obowiązywały zarówno w Puszczy Augustowskiej, jak i były podstawą organizacji bartnictwa w Puszczy Nowogródzkiej, czyli Nalibockiej. Dlatego cieszy mnie niezmiernie, że znajdujemy przyjaciół po drugiej stronie granicy i wspólnie możemy kultywować naszą piękną tradycję. Z niecierpliwością czekaliśmy na naszą rewizytę w Nalibokach.
I tak w dniach 4-6.08.2016 zawitaliśmy w końcu do Puszczy Nalibockiej nie tylko w odwiedziny, ale też aby pobrać 2 partie próbek miodu i pszczół do dalszych analiz. Droga na chutor Ivana jest długa i ciężka, znajduje się on nieco ponad 10 km od wsi Kletiszcze , i to jest najbliższa wioska… Z Kletiszcz jedzie się coraz gorszą i węższą drogą, a po około 7 km zaczyna się takie błoto, że trzeba przesiąść się w zostawiony w tym miejscu Land Rover Defender. Tam też znajduje się ostatnia opuszczona chata, dalej – po kolejnym kilometrze – jest jeszcze jeden również opuszczony i doszczętnie zniszczony chutor. Ostatnie 300-400 metrów to droga po zatopionych w błocie palach, poprzedni mieszkańcy wiosną używali łodzi, a w innych porach roku wozu konnego lub sani. Aby dało się dojechać samochodem, Ivan musiał wykonać najpierw drogę…
Chutory w Nalibockiej Puszczy pustoszeją, jeszcze po wojnie było takich miejsc ponad 400 rozsianych na wyspach pomiędzy błotami i lasami, obecnie zamieszkałych jest tylko około 20 z nich. Pustoszeją, bo ich mieszkańcy umierają lub wyprowadzają się do miast, a jeśli nie do miast, to chociaż do wsi, do ludzi. Z lotu ptaka to miejsce również wygląda niesamowicie, poniższe zdjęcie po części to oddaje.
W okolicy domu Ivan wykonał platformę, na której umieścił 4 kłody bartne. Zabezpieczają je ze wszystkich stron samobitnie wykonane ze świerkowych naostrzonych pieńków.
Druga platforma zamontowana jest na potężnym starym dębie na skraju lasu, jakieś 300 metrów od domu, na niej majestatycznie stoją 3 kłody, pozostałe kłody rozwieszone są na okolicznych drzewach – razem 3 sztuk, kolejnych 16 czeka na wciągnięcie. Żadna ze znajdujących się w chutorze kłód nie została wykonana przez Ivana. To kolejny białoruski bartnik jakiego poznaliśmy, który sam żadnej kłody nie wykonał, a wszystkie od kogoś dostał, zazwyczaj od starszej osoby, która już nie miała sił się nimi zajmować, w tym wypadku był to dziadek jego przyjaciółki. Po co samobitnie? Montuje je jak kłody zostają zasiedlone, aby utrudnić dostęp niedźwiedziom, które występują w puszczy. Niedaleko od tego miejsca znajduje się nawet gawra, czyli zimowisko niedźwiedzia.
Z zasiedlonych kłód pobraliśmy próbki pszczół, propolisu i drewna, a tam gdzie się dało również i miodu. Zostaną poddane one takiej samej analizie, jak próbki z barci prowadzonych przez Bractwo Bartne na terenie Puszczy Augustowskiej. Co ciekawe, to na terenie tej puszczy występuje ciągle populacja dzikiej pszczoły miodnej, a wszystkie kłody Ivana zasiedliły się albo samoistnie, albo zostały zasiedlone złapanymi w lesie rojami. To właśnie tam, gdzie do rojołapek przyleciały w tym roku roje, na wiosnę zawisną kolejne kłody. Dodam, że kłody z terenu Białorusi, różnią się nieco budową, dojście do gniazda jest od góry, przez czop zakrywający kłodę, a zatwór ma zaledwie 50-40 cm długości i służy do wymiatania pszczół i śmieci z dna kłody oraz umożliwia dostęp w niższe części gniazda.
Ivan przystąpił do naszego Bractwa, miód z jego barci będzie przez nas regularnie badany i kontrolowany, a razem postaramy się pomóc mu rozwijać jego bartne gospodarstwo. W tym celu zapewne odwiedzimy Puszczę Nalibocką raz jeszcze wiosną tym razem wraz z grupą warsztatową, tam razem wykonamy i wciągniemy kilka nowych kłód bartnych.
Na koniec kilka zdjęć z tego niesamowitego miejsca: