Pytanie postawione w tytule zdaje się proste i banalne. Jednak ze względu na najróżniejsze formy, jakie przybierają tworzone współcześnie barcie w Lasach Państwowych, jest ono jak najbardziej zasadne.
Na początek zastosujmy proste rozróżnienie i wyjaśnijmy kilka podstawowych terminów. Barć to generalnie wydrążona dziupla w drzewie żywym, przeznaczona do zasiedlenia dla pszczół. Kłoda bartna to wyżynek pnia z wydrążoną dziuplą, wciągnięty na drzewo. Natomiast ta sama kłoda postawiona na ziemi tworzy ul kłodowy.
Chciałbym podzielić wiedzą i doświadczeniem zdobytym przez Bractwo Bartne w toku naszej działalności i przedstawić proces wykonania kłody bartnej lub ula kłodowego. Bractwo Bartne co roku organizuje co najmniej kilka edycji warsztatów bartniczych, zarówno w Polsce jak i na Białorusi. Najbliższe odbędą się w dniach 16-18.03.2017 w Puszczy Augustowskiej. Ale dla tych, którzy zamiast wspólnej pracy w dobrym towarzystwie, wolą majsterkowanie w zaciszu własnego warsztatu, prezentujemy ten – dość syntetyczne, acz dokładnie przygotowany – opis wykonania kłody bartnej.
- Wybór materiału
Materiał, jaki najlepiej nadaje się na kłody bartne, to oczywiście sosna, o średnicy 45-55 cm, licząc bez kory. Większe średnice jak najbardziej nadają się na ule kłodowe, natomiast starając się wciągnąć pień o grubości ponad 60 cm na drzewo, napotkamy szereg problemów logistycznych, nie wspominając już, że kłoda większa od drzewa, na którym stanie, wyglądać będzie nieco pokracznie. W roli materiału na kłody doskonale sprawdzają się odziomki. Przygotowania najlepiej zacząć od wybrania pnia. Pozostałe gatunki, nadające się na kłody bartne i ule kłodowe, to lipy i dęby, choć w tych ostatnich praca jest mocno utrudniona ze względu na twardość drewna – ten dodatkowy trud rekompensuje nam później niesamowity aromat miodu uzyskanego z dębowej kłody, ponieważ garbniki zawarte w dębie przedostają się do miodu, nadając jemu smak i zapach charakterystyczny dla dymu wędzarniczego. Wysokość kłody, którą przygotowujemy powinna wynosić minimum 140 cm. Jeśli przymierzamy się do stworzenia ula kłodowego, wtedy wysokość 170 cm jest odpowiednia, natomiast dla kłody bartnej wystarczy 140-150 cm. Kiedy już przygotujemy sobie materiał należy go dokładnie ze wszystkich stron obejrzeć i zaprojektować przyszłą kłodę. Na tym etapie powinniśmy się zastanowić: gdzie będzie góra, a gdzie dół, w którym miejscu zlokalizujemy otwór bartny, czy wykonamy następnie boczny wlot dla pszczół, jeśli tak, to w którą stronę, jaką formę on przyjmie. To wszystko najlepiej dostosować do kształtu i formy kłody, bo drzewa na szczęście wszystkie proste nie rosną.
2. Narzędzia
Do wykonania kłody bartnej należy przygotować sobie kilka narzędzi: piłę motorową, lekką ciesielską siekierkę o wadze głowni poniżej 1 kg, min 2 dłutka o szerokości ostrza 24 i 16 mm oraz narzędzia bartne: piesznię – czyli solidne dłuto na długim (1,5 m) trzonku, cieślicę, czyli siekierkę rurową, oraz skobliczkę. Zestaw takich narzędzi można zamówić wysyłkowo w naszym Bractwie na stronie www.bartnictwo.pl/oferta. Natomiast jeśli chcemy sami przygotować piesznie, to w tym celu można użyć zaostrzonej końcówki od młota do kruszenia betonu osadzonej na starej rurce od kaloryfera – tak wyglądała moja pierwsza piesznia.
3. Cięcie piłą
Główny otwór wykonujemy piłą mechaniczną. Należy pilnować, aby od dołu i od góry otworu bartnego zostawić po min 20 cm. Wysokość otworu bartnego powinna mieć miedzy 90 a 110 cm. Spodnią i górną krawędź komory bartnej wycinamy, wprowadzając prowadnice w poprzek do pnia. Następnie piłą wycinamy klin pod lekkim kątem na wcześniej wyznaczonej powierzchni.
Po wyciągnięciu klina kolejne cięcie robimy pod kątem na zewnątrz, tak aby pierwsze 7-10 cm ścianki komory bartnej schodziło lekko do środka, a następnie rozchodziło się na zewnątrz. Tniemy na głębokość około 32-35 cm, pamiętając, aby kłoda w najcieńszym miejscu miała min 10 cm grubości, oraz zakładając, że ostatnie 3-5 cm grubości i tak wybieramy narzędziami ręcznymi.
4. Wykończanie
Po wycięciu otworu zabieramy się za wykończanie, piesznią wyłamujemy drewno wzdłuż nacięć, rozmiękczamy sęki, następnie wygładzamy cieślicą plecy barci, usuwamy razy po pile. Ostatnim elementem wykończenia jest wygładzenie ścianek skobliczką, a krawędzi otworu bartnego małym dłutem 24 mm. Po wygładzeniu możemy wyciąć deskę zatworową i wpasować ją w otwór, tak aby licowała się z powierzchnią kłody i przylegała możliwie sztywno do otworu bartnego. Na deskę zatworową najlepiej wybrać drewno dębu o grubości 6-8 cm. Generalnie, ze względu na możliwe próby dostania się do środka przez kuny lub dzięcioły, dobrze jest wybierać grubsze deski na zatwory. My zazwyczaj stosujemy 7 cm grubości. Jeśli w trakcie rozsychania kłoda pęknie i zatwór nie będzie nam już pasował lub nie uda nam się dobrze wpasować deski zatworowej i zostaną spore szczeliny, wtedy zastosować można znany z Polesia i Puszczy Białowieskiej sposób uszczelnienia korą brzozową. Ściągnięty płat miękkiej kory umieszczamy w koło deski zatworowej od środka i dopiero wtedy wciskamy ją w otwór bartny.
Następny etap prac to przygotowanie wlotek dla pszczół, na tym etapie wiercimy otwór boczny lub strugamy wlotki w desce zatworowej. Jeśli wykonujemy wlot boczny, przygotowujemy wtedy wiertło do drewna i przewiercamy w kilku miejscach, następnie wybieramy materiał spomiędzy otworów dłutem. Wielkość bocznego wlotu (oka) powinna mieć kształt kwadratu 5×5 cm lub 6×6 cm. Ale równie dobrze możemy zrobić go na planie odwróconego trójkąta. W każdym wypadku oko zawężamy klinem, zwanym oczkasem, przechodzącym przez otwór i wbijającym się w przeciwległą wewnętrzną ścianę komory bartnej od środka. Po dwóch stronach oczkasu zostawiamy wlotki dla pszczół o szerokości 3-4 cm i wysokości 0,8 cm. Powszechną formą bocznych wlotów dla pszczół jest po prostu przewiercanie na planie trójkąta 3 otworów o średnicy 12 mm. Niezależnie od rodzaju wybranego przez nas bocznego wlotu powinien on znaleźć się mniej więcej 30 cm od górnej krawędzi barci. Wyznacza on nam miejsce, do którego możemy jesienią w miarę bezpiecznie wycinać z dołu plastry z miodem, zostawiając pszczołom na przezimowanie nieco ponad 30 cm zaszytych miodem plastrów.
5. Snozy
Ostatnim elementem wykończeniowym jest wstawienie 3-5 snóz, czyli poprzeczek służących do podtrzymania plastrów. Można je śmiało przygotować na miejscu w lesie z grubych na palec gałęzi leszczynowych. Leszczyna jest twarda, a do tego elastyczna, więc łatwo zamontujemy i zblokujemy snozy, tak aby nie spadały.
6. Daszek
Warto też zadbać o właściwe zabezpieczenie kłody od góry przed czynnikami atmosferycznymi. W tym celu możemy zastosować najróżniejsze materiał:, daszek wiórowy, gontowy, papę lub kawał blachy. Ale najlepiej prezentuje się przykrycie ze ściętego pniaka, przeciętego w poprzek w 2/3 grubości. W tym celu, zamawiając drzewo na kłodę, możemy wziąć pień o 50 cm dłuższy. Wykonamy wtedy pasujący do naszej kłody daszek. Płaty świeżo ściągniętej kory lipowej, świerkowej lub brzozowej również doskonale nadają się na zadaszenie, a przy tym dobrze się prezentują i są dość trwałe. Jeśli kłodę stawiamy na ziemi w ogrodzie lub pasiece, można przygotować zadaszenie ze słomy lub trzciny.
Zakończenie
Formy kłód bartnych różniły się nieznacznie jeśli chodzi o rejony dawnej Rzeczypospolitej, te wpływy oczywiście zazębiały się i często występowały obok siebie. Zapewne z jednej strony dostosowywały one formy kłód do warunków miejscowych, preferencji bartnika, jak i do kształtu konkretnej kłody i dostępności materiału. Ale pewne regionalne trendy możemy oczywiście zauważyć, na przykład w Puszczy Augustowskiej nie znalazłem żadnej kłody z bocznym wlotem, natomiast na Kurpiach i w Białowieży, był on dość powszechny w barciach i kłodach, choć nie zawsze stosowany. Kurpiowskie barcie rzadko miały śniot – a to pewnie ze względu na możliwość polowania na kuny przez kurpiowskich bartników. Śniot obecny jest powszechnie w Puszczy Białowieskiej i na Polesiu, z kolei poleskie kłody drążone są dodatkowo od góry. Warto te niuanse poznać, sięgnąć do literatury, odwiedzić okoliczne muzea i skanseny i popytać o eksponaty związane z bartnictwem, bo w bartnictwie nie chodzi tylko o przywracanie pszczół leśnym ekosystemom, ale też o kultywowanie pięknej tradycji – naszego dziedzictwa.
Artykuł ukazał się również w gazecie Las Polski.
„Zrealizowano w ramach stypendium Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego”
Piotr Piłasiewicz
Bractwo Bartne