Na skraju wsi, na niewielkim leśnym wzgórzu znajduje się malowniczo położony stary cmentarz. Na jednej z tamtejszych sosen powiesiliśmy kłodę bartną. A lokalny arborysta ogłowił kolejną sosnę, już wcześniej przycinaną w celu zapewnienia grubszego pnia do wykonania barci za kilkadziesiąt lat. Barcie na cmentarzach to dość powszechny widok na Białorusi czy Ukrainie, a także na dawnej Litwie. W ludowych wierzeniach miód jest jedynym pokarmem, jaki można zbierać z terenu cmentarzy. Pszczoły są też łącznikami miedzy światem żywych i zmarłych, pozwalającymi im pod postacią pszczoły odwiedzać rodzinne strony bez niepokojenia żywych. Ale nie tylko warsztaty nas w Musteice zachwyciły bo jest to naprawdę…
…Wyjątkowe miejsce.

Główna droga w Musteice. Fot. Bractwo Bartne
Dzięki gościnności Inge i Jonasa mogliśmy też zobaczyć bliżej tą malowniczą niedużą wioskę otoczoną lasem i bagnami, gdzie całą zabudowa jest wykonana tradycyjnymi technikami z drewna. Całość robi naprawdę dobre wrażenie, zachwyca konsekwencja z jaką starzy mieszkańcy jak i napływowi chronią i utrwalają tradycyjna zabudowę. Wytrawny obserwator zauważy, że nawet płoty w tej miejscowości czy podłogi we wspólnych baniach wykonane są z rozłupywanych pieńków a nie tartacznych desek Jedyny budynek w całej wsi, który nie pasuje do klimatu i architektury miejscowości to wykonany z cegły typu sylikat budynek Litewskich Lasów Państwowych – zdawało by się instytucji mającej na celu promocje tradycyjnego użytkowania drewna. Po sobotnich warsztatach Inge zabrała nas na…
…Śpiewy.

Wspólne śpiewanie w Musteice. Fot. Bractwo Bartne
Duże wrażenie zrobiły na nas śpiewanki, na które mieszkańcy Musteiek regularnie spotykają się raz w tygodniu w budynku a raczej w izbie dawnej szkoły. Jest to nieduży drewniany budynek w centralnej części wsi, w którym niegdyś odbywały się lekcje dla miejscowych dzieci. Część swojego domu na ten cel przeznaczyła jedna z rodzin. Sala służyła jako szkolna do lat 90, obecnie pełni funkcje świetlicy wiejskiej. Usiedliśmy wszyscy przy wielkim stole, co druga lub trzecia osoba otrzymała teksty w języku litewskim i w miarę możliwości próbowaliśmy dołączyć się do śpiewów, rzewnych ludowych pieśni z okresu przełomu października i listopada. Zdawało sie, ze każda kolejna ma coraz to bardziej rozbudowaną i skomplikowaną linię melodyczną, co przy praktycznym braku znajomości języka litewskiego wyłączyło nas szybko z dalszego śpiewania. Przez cały czas z kuchni dochodził zapach świeżo wyjętego z pieca czarnego chleba zwanego na Litwie Bociu. Ah jaka szkoda, że nie dane było nam jego spróbować, ponieważ czekała już rozpalona w drugiej części wsi …
…Czarna Bania.
Wieś podzielona jest na kilka części skupionych wokół wspólnej łaźni (czarnej bani) takich miejsc jest we wsi 4. W sobotę po warsztatach gościliśmy w jednym z nich: to niewielka chatka kryta łupanym gontem wybudowana około 1890 roku i przez ponad 130 lat służąca już mieszkańcom tej części wsi. Jest to sauna bez komina z niewielkimi drzwiami do sieni i kolejnymi do pomieszczenia sauny. Gdzie pod wielką pryzmą kamieni żarzą się resztki drewna. Ściany, siedziska i podłoga pokryte są sadzą, ponieważ ogień w środku pali się bezpośrednio pod pryzmą kamieni przy otwartych drzwiach i oknie. Następnie wietrzy się pomieszczenie i dopiero wchodzi do środka. Wielka pryzma popiołu koło okna sięgającego wysokości podstawy dachu świadczy, ze miejsce jest od dawna i regularnie wykorzystywane. Taka konstrukcja sauny jest nam doskonale znana z okolic Czarnej Hańczy w Puszczy Augustowskiej, choć w naszym rejonie wiele z dawnych czarnych bani zostało przerobione na „białe” aby usprawnić obsługę ruchu turystycznego – przygotowani. Ostatnią mi znaną czarną sauną nad Czarną Hańczą jest ta u Piotra Malczewskiego (https://www.facebook.com/budaruska16/?locale=pl_PL). Gospodarze w tej części wsi mają ustalony grafik: każdy z nich ma obowiązek rozpalić saunę raz na kilka tygodni, zawsze w sobotę. W tym tygodniu była kolej Romasa. Przed nami z sauny korzystała rodzina sąsiada mający 94 lata wraz z synem około 70 lat i wnukiem w wieku około 50 lat. Z Bani zdjęć nie ma, ponieważ wilgoć i sadza uniemożliwiają wykonanie dobrego zdjęcia a dodatkowo, odrobina prywatności w takim miejscu jest jak najbardziej wskazana.