Na początku kwietnia odbyły się I Warsztaty Bartnicze w Puszczy Nalibockiej na Białorusi. W warsztatach wzięło udział łącznie 15 osób z Polski i 4 z Białorusi. Idea, jaka nam przyświecała przy organizacji warsztatów, była prosta: pomóc naszym przyjaciołom z Białorusi w rozwijaniu bartnictwa w Puszczy Nalibockiej. Zarówno finansowa, jak i rzeczywista – poprzez pracę. Udało się wykonać całkiem sporo – mimo zmiennej pogody wciągnęliśmy 2 kłody na drzewa i wykonaliśmy platformę na dębie, na której stanęły 3 kolejne kłody. Ponadto wykończyliśmy kilka nowych kłód. Obecna sytuacja polityczna na Białorusi niestety nie sprzyja organizacji tego typu wydarzeń. W Mińsku i w większych białoruskich miastach trwały protesty, a Łukaszenko insynuuje o grupach dywersyjnych przerzucanych z Litwy, Polski i Ukrainy. W tym klimacie grupy młodych zapaleńców z toporami, dzidami (pieszniami) i innymi ostrymi narzędziami, próbujące przekroczyć granice, wpisują się jak najbardziej w obraz rzeczywistości kreowanej przez rządowe media.
Na szczęście, mimo skrupulatnej kontroli na granicy litewsko-białoruskiej, udało nam się wjechać; a to dlatego, że niczego nie ukrywaliśmy i jasno określiliśmy cel naszej podróży: warsztaty bartnicze. Wyłożyliśmy do kontroli przewożony „arsenał” narzędzi bartniczych. Miłym zaskoczeniem była dla nas sytuacja, kiedy naczelnik zmiany, oglądając narzędzia, zaczął opowiadać o kłodach swojego dziadka oraz o tym, że takie narzędzia zachowały się też u niego.
Na miejsce, w którym odbywały się warsztaty, zajechaliśmy w czwartek wieczorem. Zakwaterowaliśmy się w 2 sąsiadujących chutorach, oddalonych od siebie o 4 km. Część uczestników: grupa leśniczych z Kwidzyna, Ivan oraz Serafin z Białorusi zakwaterowani byli w niedużym domu, do którego nie dało się dojechać – prowadzi do niego tylko wąska grobla przecięta w jednym miejscu rzeczką łączącą 2 rozlewiska rzeki Wołki. Autem terenowym można dotrzeć na odległość około 300 metrów od chaty. W tym miejscu, pośród bagien, poprzedni właściciele trudnili się leśnym bimbrownictwem, o czym świadczy spora ilość sprzętu pozostawiona w okolicach domu, służąca niegdyś do wytwarzania „Ducha Puszczy”.
W pierwszy dzień warsztatów podzieliliśmy się na 2 grupy, jedna została na głównym chutorze i zaczęła przygotowywać nowe kłody bartne, druga miała za zadanie przetransportować kłody w miejsca, gdzie je następnie wciągaliśmy na drzewa i platformy. Gotowe kłody bartne były wykonane wcześniej przez jednego z poleskich bartników i zwiezione do Puszczy Nalibockiej. Mimo ciężaru, po wykonaniu prostego nosidła z pnia brzozowego, dla 4 osób przyniesienie kłody nie stanowiło większego problem.
Spotkaliśmy się z powrotem na obiedzie, który od rana przygotowywali 2 Białorusini z Mińska: Kirył i Serafin. Jak zwykle na naszych warsztatach staramy się podawać kuchnię regionalną i charakterystyczną dla danego regionu. Tak i teraz nie zabrakło dań właściwych dla kuchni białoruskiej, z dużą ilością tłuszczu, ziemniaków i śmietany.
Wieczory spędzaliśmy na saunie, oblewając się wodą z wiadra lub zanurzając w zagłębieniu rozlewiska Wołki tuż obok sauny. Nowością na saunie były witki wykonane z gałęzi dębu, przy właściwym ich wysuszeniu i przygotowaniu, nie tracą one łatwo liści. Przed użyciem i wstawieniem do wrzątku należy je moczyć przez kilka godzin w zimnej wodzie. Takie witki położone na kamieniach dają przyjemny zapach, zaś skutecznie pobudzają krążenie, jeśli się nimi zacznie okładać po plecach.
Po tak zakończonych dniach problemem było zerwanie się wczesnym rankiem na spacer. Pierwszego poranka nikt się na to nie zdecydował. Na mokradła i rozlewiska Wołki wybraliśmy się ostatniego dnia o 6:00 czasu miejscowego, czyli 5:00 czasu polskiego. Udało się zaskoczyć i podejść dość blisko (około 50 metrów) łosia, który spłoszony szybko i z gracją czmychnął w krzaki, tak że dla większości grupy mignął przed oczami tylko jego wielki zadek. Oprócz łosia i koncertu żurawi, od których byliśmy niedaleko, nie udało się wypatrzeć innych zwierząt, ale efekt porannych mgieł i wschodzącego słońca nad tą piękną krainą, był wart trudów porannego zebrania się przed świtem i marszu.
W trakcie warsztatów odwiedziliśmy także miejscowość Naliboki, gdzie mieszka dość znaczący odsetek Polaków. Przygotowaliśmy pakiety świąteczne, składające się z produktów spożywczych potrzebnych do przygotowania posiłków wielkanocnych. 12 toreb, wypełnionych podarkami od Bractwa Bartnego i uczestników warsztatów, zostało przekazanych do rozdysponowania przez miejscowego księdza. Tradycję tą będziemy kontynuować przy okazji kolejnej edycji warsztatów, która planowana jest w październiku informacje na naszej stronie już wkrótce!
Warsztaty zrealizowano częsciowo w ramach stypendium Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.